wróć

Dzień ZERO

wróć
Za godzinę wychodzę z domu, jadę do Krakowa, a stamtąd jutro 20 minut po północy mam samolot do Palermo. W Palermo będę ok wpół do trzeciej, no i zacznie się chyba najtrudniejszy dzień - bez spania, kimanie na lotnisku, a potem łażenie po miescie ziewając. Ale jakoś to pójdzie, miejmy nadzieję.

Różne domowe kataklizmy usiłowały nie dopuścić do tego, żebym sobie spokojnie wyjechała, ale ja i tak jadę, choć może mniej spokojnie. Jak kto moze niech kciuki trzyma żeby wszystko szło ku dobremu, i tam, na Sycylii, i tu, w domu.

Do zobaczenia, usłyszenia, przeczytania

dalej