wróæ

Dzień dwunasty - Noto

wróæ
Jestem w przepieknym barokowym miasteczku, calym w kolorze miodu, mieszkam w Ostello ktore sie miesci w starym zamku nad miastem. Tym razem warunki sa prawdziwie schroniskowe, spora sala z lozkami pietrowymi, jest nas chyba ze szesc osob, ale wszystkie zachowuja sie niezwykle cicho i tak, zeby nikomu nie przeszkadzac. Warunki nie sa luksusowe, ale czego potrzeba, spokoju, a ten tu jest. Spalam jak zabita do siodmej, kiedy zagral przeslicznie dzwon w jakims kosciele, potem jeszcze przysnelam.

Jest tu masa cudnych kosciolow i budowli barokowych, to miasto jest bardzo turystyczne, to widac, masa przechodniow trzyma w rekach mapy a co drugi sklep to pamiatki... Po poludniu chce pojechac na sam koniec Sycylii - ten koniec poludniowo-wschodni, na plaze, do portu. Moze uda sie troche pokapac... Jutro wybieram sie do Ragusy, majac nadzieje ze dzisiejszy spokojny dzien pozwoli mi wyleczyc troszke bolace stopy. Jak nie, to leczyc sie bede w domu, bo pojutrze chce pojechac do Syrakuz. A potem juz do domu... Ojej, jak to zlecialo...

Ogromnie mnie ucieszylo, ze nikt sie tu nie przejal tym ze nie mam karty schroniskowej, wlascicielka powiedziala ze nie ma problemu, zadzwonia do Palermo zeby potwierdzic ze mialam karte... Natomiast tutaj, w kafejce powiedziano mi ze powinnam koniecznie nosic przy sobie dokumenty, takie sa przepisy we Wloszech, a ja o tym nic nie wiedzialam i zawsze zostawialam paszport w schronisku... OK, zaraz go wezme, niech mnie nie wezma za terrorystke, siedzi sie 24 godziny w areszcie, byloby ciekawe, ale szkoda tego co mozna przez ten czas zobaczyc... Pozdrawiam serdecznie wszystkich

dalej